piątek, 10 sierpnia 2012

Outing

Wczoraj wieczorem pojechaliśmy z rodzinką do centrum rozrywki. Było tam dosłownie wszystko. Najpierw poszliśmy coś zjeść do jakiejś portugalskiej restauracji. Oni to miejsce bardzo dobrze znali, więc nawet nie patrzyli w menu, od razu wiedzieli co zamówić, a że ja pierwszy raz byłam w tej restauracji, to stwierdziłam, że wezmę to co oni. Oczywiście, nie wziełam pod uwagę tego, że oni ze względu na to, że uwielbiają kuchnię  indyjską, to jedzą dosyć pikantne rzeczy. Dopiero później dowiedziałam się, że na 5 leveli jeśli chodzi o ostrość, oni są na 4-tym. Pomyślałam... OK, napewno nie będzie tak źle, jednak szybko zmieniłam zdanie. Jak tylko spróbowałam, myslałam, że wyzionę ogień, miałam łzy w oczach, usta mi napuchły i od razu katar:P Nawet frytki były posypane tak ostrą przyprawą, że nie dało się ich zjeść. Uratowała mnie cola, która na szczęście nie miała, żadnych dodatków:P
Tak więc, jeszcze nie wiem na którym levelu co do pikantności jestem, ale chyba następnym razem dla bezpieczeństwa zacznę od pierwszego;)
Później poszliśmy do kina na "Epokę lodowcową" i muszę stwierdzić, że angielska wersja, jak ze wszystkimi filmami bywa, jest milion razy lepsza. 

Aaaa jeszcze muszę napisać o tym, że moja rodzinka powiedziała mi, że mój akcent jest o wiele bardziej amerykanski niż brytyjski, nie było to nic niemiłego. Ja oczywiście potraktowałam to jako komplement i aż miałam łzy w oczach. Kocham USA, jeśli jeszcze ktoś tego nie wie:P






2 komentarze:

  1. fajnie się czyta o tym jak piszesz o rodzince i w ogole calym wyjezdzie, minelo zaledwie kilka dni a ja juz mam wrazenie ze zdazylas zlapac bardzo ciepłą relację z tą rodzinką :) ciesze się bardzo, to super! nie chcę się powtarzac, ale wg mnie nie pozalujesz ze to jednak GB a nie USA (do USA jeszcze zdazysz poleciec nie raz, hihih :) buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje:) Faktycznie, nie żałuję tego, że jestem tutaj.
    Buziaki dla Ciebie też:*:*

    OdpowiedzUsuń