poniedziałek, 13 sierpnia 2012

New friends!

Niedziela to był zdecydowanie ten dzień, na który czekałam z niecierpliwością.
Dzień zapowiadał się trochę przygnębiająco, mam na myśli pogodę. Cały ranek padał deszcz, a za oknem było bardzo szaro i ponuro. Na szczęście popołudniu się rozpogodziło.
To właśnie w niedziele miałam spotkać się z hmm. ...w sumie to dokładnie nie wiedziałam z iloma osobami miałam się spotkać. Umówiłam się z jedną dziewczyną, w Bull Ring:P Tym razem jednak do centrum pojechałam metrem/ pociągiem, nie wiem dokładnie co to było, w Polsce nie mamy takiego odpowiednika. Najlepiej będzie jeśli powiem, że jest to metro na powietrzu:P

Przez to, że wciąż nie mam brytyjskiego nru, nie miałam nawet kontaktu do tej dziewczyny, a byłam spóźniona 10 min, w miejscu gdzie się umówiłyśmy było MNÓSTWO ludzi, a ja nawet nie wiedziałam dokładnie jak ona wygląda. Na szczęście jakoś bez większych problemów udało nam się odnaleźć. Oprócz Fanty(nie.. jej imię nie jest na cześć napoju, o co od razu zapytałam:P) były jeszcze 3 dziewczyny.
Wszystkie z Francji. W Birmingham są na stażu, czy coś takiego. 3 z nich wracają do siebie na początku września, jednak Sarah zostaje do końca przyszłego miesiąca. Co więcej, Birmingham to przecież ogromne miasto, a okazało się, że mieszka ona zaledwie 2 minuty ode mnie!
Aaaa i wreszcie kupiłam brytyjski numer, więc większość moich problemów związanych z kontaktowaniem się z ludźmi tutaj zniknie.

W Primarku spotkałam dwie Polki, tak więc jak zawsze kiedy widzę, a przeważnie słyszę:P rodaków podchodzę i zaczynam rozmawiać. Jedna z nich zapytała się gdzie mieszkam w Polsce, bo stwierdziła, że mój akcent jest dziwny. Hmmm.... trochę się zdziwiłam jak zadała mi to pytanie, aż zaczęłam się zastanawiać...czy ja mam dziwny akcent???

Ekspedientka przy kasie w Primarku zapytała mnie czy jestem profesjonalnym fotografem. Hahahaha zaczęłam się śmiać, zresztą jak zawsze kiedy ktoś zadaje mi to pytanie i jak zawsze wytłumaczyłam, że nie:P
Dziewczyny, z którymi się spotkałam też na samym początku zapytały mnie czy robię zdjęcia profesjonalnie.

Oczywiście nie obyło się bez nauki "brzydkich słów" po francusku. Dziewczyny zaśpiewały też specjalnie dla mnie piosenkę, której wykonanie możecie obejrzeć poniżej.
Sarah pokazała mi kampus uniwersytetu, podobno jak zaczyna się rok szkolny jest tam dużo studentów:D Tak więc z niecierpliwością czekam na wrzesień:P
Teren należący do szkoły jest ogromny, dodaje fotki. 

Dziękuje Wam bardzo, że śledzicie mojego bloga. Jest mi bardzo miło kiedy ktoś mówi mi, że czyta lub gdy widzę komentarze albo zwłaszcza, kiedy ktoś się upomina o nowy post. Bardzo mnie to motywuje. Buziaki i pozdrowienia z deszczowego(dzisiaj) Birmingham.

Nareszcie.




To było bardzo pesymistyczne, w sierpniu kupować czapkę i rękawiczki.

Przed Bull Ring.


To jest Mailbox, chyba też jakieś centrum handlowe. 


Te 2 zdjęcia były robione właśnie na dachu tego szklanego budynku, o którego zapamiętanie prosiłam Was w poprzednim poście. Jest to całkiem wypasione miejsce i na pewno nie była to moja ostatnia wizyta na 25tym piętrze tego budynku, w którym w sumie to nie wiem co po za tym się znajduje. To miejsce pokazały mi dziewczyny, za co jestem im bardzo wdzięczna, bo nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek bym tu trafiła gdyby nie one.

Emily& Fanta

Uniwersytet w Birmingham.





Sarah.

"Champs Elysees" w wykonaniu moich French friends.



11 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że jak przyjadę do Ciebie Ania to znajdę te piękne szpilki co przymierza Fanta
    :D

    xoxo Romek

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc po części spełniasz swoje marzenia :) Też chciałbym do GB. Ciekawie piszesz dawaj więcej ;p
    pozdro Krystian

    OdpowiedzUsuń
  3. Justyna, powiem tak: bierz ze sobą pustą walizkę, ale pełny portfel:P
    Krystian! Pewnie czekasz na relacje ze stadionu Arsenalu haha, żartuje oczywiście. Jeśli jednak będę miała okazję odwiedzić to miejsce, to na pewno będzie specjalna fotorelacja dla Ciebie;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah super filmik :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło się czyta to co piszesz :D Pozdrawiam serdecznie. Ewelina :*** (pisz więcej :P)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ania !
    Jak tylko dowiedziałam się, że masz bloga na którym opowiadasz o swoich przygodach w GB ( które wolę ja 1000 razy bardziej od USA - chociaż tam nie byłam, ale mnie nie ciągnie;p) od razu postanowiłam zostać jego stałym czytelnikiem :) Gratuluję odwagi i życzę dalszego spełniania marzeń ! :)

    Ps. 24 - 27 będę z Hanią ( Twoją bratową) w Loughborough ( ok. 40 mil od Ciebie ) - więc jeśli chciałabyś żeby przywieść Ci coś specjalnego z Polski ( np. brata w walizce ) to możemy się spotkać ;)

    Pozdrawiam - Kasia ( siostra Hani)

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaahhaha Twój komentarz bardzo mnie rozbawił. Dziękuje bardzo, szczerze mówiąc to wczoraj własnie myslałam nad rzeczami, których nie wziełam, ale jakoś dzisiaj nic nie przychodzi mi do głowy. Na pewno przywieźcie mi chleb i smalec hahahaha. Tak serio, to zastanowię się i jeszcze na pewno się odezwę.

    Byłyście kiedyś w Birmingham? Jeśli nie to bardzo polecam Wam odwiedzenie tego miasta, można tu urządzić sobie taki shopping, że głowa mała. Po za tym jest tu sporo fajnych miejsc. Tak więc jesteśmy w kontakcie. Mam nadzieję, że do zobaczenia w Birmingham, albo ja wybiorę się do miasta, w którym Wy będziecie.

    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pod względem shoppingu wszystkie miasta są podobne ;) Tylko niektóre Primarki są bardziej wyposażone ;p ( polecam w Nottingham ;) ) Raczej nie wpadniemy bo mamy mało czasu ;p
      Podobno Ci polska wódka jest potrzebna ? ;p ( brat się martwi ):)

      Usuń
    2. hahaha nie wiedziałam, że mam takiego troskliwego brata:P

      Usuń
    3. .... aż boję się pomyśleć, co chciałby w zamian, pewnie bym się nie wypłaciła do końca życia:P

      Usuń