wtorek, 13 listopada 2012

maDchester part 3, at last!!!

Tak wiem, ten post opisuje czasy niemal prehistoryczne:P W każdy razie, nie mogłam go nie udostępnić jeśli w końcu jakimś cudem udało mi się go stworzyć. Miłego czytania!


Nasza niedziela rozpoczęła się od pobudki, którą urządził nam Josh wracając o 8:30 z tej samej imprezy, z której nam udało się wrócić ok.4:00. Wszyscy od poczatku nas uprzedzali, że takie powroty są typowe dla niego. Kiedy zapytałyśmy jak spędził resztę zeszłonocnej imprezy, zaczął nam wymieniać miejsca, w których był i oczywiście nie mógł nie pochwalić się tym, że w końcu udało mu się jechać taxi. A pro po to Josh zdecydowanie ma jakieś niepohamowane parcie na taryfy :P
Ostatecznie wylądował w miejscu oddalonym o 5 minut od domu grając w videogry. Pomimo męczącej nocy pełnej wrażeń wpadł do środka jak petarda i "dzięki" niemu nie mogłyśmy dłużej pospać.
Był jednak tak miły, że zaserwował nam brytyjską herbatę, w której oczywiście nie mogło zabraknąć mleka. Ja osobiście nie jestem miłośnikiem takich drinków, dlatego jedyne co mi pozostało to "KEEP CALM AND GO FOR GOLD":P

W ramach lekcji polskiego dla naszych hostów, prosiłyśmy ich o przeczytanie nazwy widocznego na zdjęciu smakołyku, co był nie lada wyzwaniem. Muszę powiedzieć, że gdyby powiedzieli to w Polsce to nikt by ich nie zrozumiał.


Ciężki poranek...


Nasze pożegnanie z Davidem.




Najpierw pojechałyśmy do centrum...

.... aby stamtąd dostać się do przepięknego Trafford. Jest to bardzo nowoczesna i ciekawa pod względem architektonicznym okolica.

Miałyśmy mega szczęście, bo pogoda nam dopisała. Nie wiem jak to wszystko by się prezentowało gdyby nie to błękitne niebo z białymi chmurkami;) Swoją drogą, to w Man pogoda nawala nawet bardziej niż w innych częściach Anglii, więc nie wiem co dobrego zrobiłyśmy, że słonko się uśmiechało akurat podczas naszego pobytu tam.





Mostów ciąg dalszy..


Czułam się trochę przeciążona :P Zapomniałam wspomnieć, że w niedzielę cały dzień musiałyśmy mieć ze sobą bagaże, ze względu na to, że prosto z Trafford wracałyśmy do domu.



Oczywiście na naszej liście miejsc do zobaczenia nie mogło zabraknąć obiektu, z którego miasto jest tak słynne. Mam na myśli, Old Trafford, stadion drużyny Manchester United. 
I tutaj wysyłam serdeczne pozdrowienia dla Korczaczka:) Dzięki Piotruś za wierne śledzenie bloga, see u:)








To muzeum, to było zdecydowanie najciekawsze w jakim kiedykolwiek byłam. To była dobra wiadomość... złą to taka, że dosłownie przez nie przebiegłyśmy, ze względu na to, że nie było czasu. Później bardzoo żałowałyśmy, że nie zostawiłyśmy na to więcej czasu. No ale cóż... przynajmniej mam kolejny powód, żeby wrócić do Manchesteru. PS. Jeśli się wybieracie do Man, to musicie tam zawitać!!!!












Bye, bye Manchester. See u again one day.

1 komentarz:

  1. Dzięki za pozdrowienia i również pozdrawiam,
    Kurczaczek :D

    OdpowiedzUsuń