poniedziałek, 5 listopada 2012

Anything and everything.

Pewnie zastanawiacie się czemu nic się tutaj nie dzieje i wciąż zalegam z postem z Manchesteru. Otóż niestety przechodzę mały kryzys, co przejawia się miedzy innymi w niezdolności do działania na blogu, a zaległa relacja z Manchesteru utknęła w martwym punkcie.


Myślę, że czas najwyższy ogłosić to "oficjalnie’’... mianowicie za niecałe 2 tygodnie wracam do Polski.

NIGDY bym nie przypuszczałam, że tak ciężko będzie mi się rozstawać z Anglią. Wciąż pamiętam kiedy przed moim przyjazdem tutaj, byłam całkiem poważnie zmartwiona faktem, że to nie USA. 
Jestem zaskoczona, że tak bardzo pokochałam Brytyjczyków i ich kraj, i o ile na początku nie wyobrażałam sobie tu mieszkać na stałę o tyle teraz myślę, że to bardzo możliwe, że kiedyś będę to rozważać. 

Po za ty niestety jedną z moich największych wad lub zalet jest to jak szybko przywiązuje się do miejsc i ludzi. Z jednej strony można to uznać za dobrą rzecz, lecz jeśli pomyślicie o momencie, w którym muszę powiedzieć `byebye`... poważnie jest to jedno z najgorszych uczuć, które miałam okazję doświadczyć. Uwierzcie, że pomimo, że nie mogę doczekać się kiedy Was wszystkich zobaczę i w końcu zjem pyszne polskie jedzonko, to fakt, że wyjeżdżam przysłania mi te dobre perspektywy i skupiam się tylko na tym, że muszę pożegnać Wyspy i wszystkich ludzi, których tu poznałam. O ile z przystosowywaniem się do nowych miejsc nigdy nie miałam żadnych problemów, o tyle z opuszczaniem ‘’starych’’ zawsze było niewyobrażalnie ciężko. 

Nigdy nie będę żałowała mojego pobytu tutaj. Spędziłam tu 3 cudowne miesiące, poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi, doświadczyłam nowych rzeczy. Jest to coś niesamowitego i pomimo, że nie wszystko było ‘’kolorowe” to i tak ZAWSZE będę wspominać mój pobyt w Wielkiej Brytanii jako wspaniałą przygodę.
Po za tym myślę, że pobyt w Anglii też trochę mnie zmienił. Nie potrafię opisać na czym polega ta zmiana, ale czuję się trochę inaczej i moje podejście do pewnych spraw nabrało innego kształtu. Czuję, że wewnętrznie nie jestem już tą samą Anią, która przyjechała do Wielkiej Brytanii 3 miesiące temu. Pomimo, że to nie jest zbyt długo to jednak odległość od domu, i to wszystko co dzieje się dookoła: nowy kraj, nowa kultura i Ci wszyscy ludzie, których poznajesz mają duży wpływ na Ciebie.

To niesamowite jak życie potrafi nas zaskoczyć. Teraz mogę stwierdzić jak bardzo moje jest nieprzewidywalne. Po za tym po raz kolejny przekonałam się, jak bezsensowną rzeczą jest planowanie. W moim przypadku i tak zawsze wszystko wychodzi inaczej, a uczucie rozczarowania to nie najlepsze co może nas spotkać. 
Tak więc niedługo moja przygoda w Anglii dobiegnie końca, jednak rozpocznie się nowa... za oceanem.

Jak czytam to co napisałam, to mam wrażenie, że wszystko jest trochę chaotyczne, jednak mam nadzieję, że wiecie co miałam na myśli. 


I pamiętajcie... `Everything happens for a reason.`, a `Life is like a box of chocolates- you never know, what you`re gonna get.`


`Sometimes people come into your life and you know right away that they were meant to be there…to serve some sort of purpose, teach you a lesson or help figure out who you are or who you want to become. You never know who these people may be but you lock eyes with them, you know that very moment that they will affect your life in some profound way.
And sometimes things happen to you at the time that may seem horrible, painful and unfair, but in reflection you realize that without overcoming those obstacles you would never realize your potential, strength, will power or heart.`

1 komentarz:

  1. Z jednej strony szkoda, że Twoja przygoda w WB się już kończy, ale z drugiej strony cieszę się, że niedługo będziemy mogli się spotkać i opowiesz w szczegółach jak było :D Także do zobaczenia!
    Pozdrawiam, Kurczaczek :D

    OdpowiedzUsuń