wtorek, 4 września 2012

Lekcja polskiego.

Dziewczyny już są we Francji. Ja w sumie ostatnio nie robiłam nic konstruktywnego.
Aaa, jest coś czym muszę się z Wami podzielić, mianowicie nigdy bym nie przypuszczałam, że będąc tutaj będę pomagać komuś w polskim!! Chociaż w sumie nie wiem czy jestem odpowiednią osobą, ze względu na mój `dziwny` akcent. Haha chyba najpierw sama muszę się podszkolić, żeby uczyć innych:P

Może zacznę od początku... Mam nadzieje, że pamiętacie moją wizytę w Polish Millennium House sprzed tygodnia, to właśnie tam na drzwiach hmm bodajże fryzjera wisiało ogłoszenie, w którym ktoś prosił o pomoc w nauce polskiego, w zamian za naukę angielskiego. Coś w stylu konwersacji. 
W sumie to nie zwróciłam na to jakoś uwagi tzn. przeczytałam, ale nie pomyślałam o skontaktowaniu się z tą osobą. Na wszelki wypadek zrobiłam zdjęcie, żeby w razie czego mieć numer. Po paru dniach kiedy oglądałam zdjęcia, stwierdziłam, że w sumie to czemu nie? Napisałam i umówiłam się z tą osobą w niedzielę. Hahaha co najśmieszniejsze, nawet nie wiedziałam czy to chłopak czy dziewczyna, ze względu na dosyć dziwne imię, którego nie mogłam `zidentyfikować`:P Tak więc wszystkiego dowiedziałam się już w niedzielę. 

Okazało się, że to chłopak, który chce się nauczyć polskiego. W tym roku był na wakacjach w Polsce i bardzo mu się u nas podobało. Chciałby pomieszkać ok. pół roku w Polsce. W sumie to głównie rozmawialiśmy po angielsku, jednak w końcu trzeba było zacząć po polsku. Nie wiem czy kiedykolwiek miałam do czynienia z naszym ojczystym językiem od tej strony, całkiem śmiesznie jest zobaczyć zapis fonetyczny. 
Miałam też za zadanie przeczytać polski alfabet i muszę przyznać, że miałam małe problemy, a przy takich głoskach jak: dz, dź, dż to już w ogóle musiałam się chwilę zastanowić:P
Polski to jednak bardzoo trudny język;)
Do trudnych słówek należy też słówko "co", a wiedziałam to już wcześniej, bo trochę uczyliśmy się nawzajem z chłopcem, którym się opiekuję, swoich języków(on mnie uczył hindi). Tak więc, zamiast "co" wychodzi "so":P
Co jeszcze śmiesznego zaobserwowałam to to, że kiedy próbują mówić "proszę" to wychodzi nic innego jak "prosię":P




Mniamm... ja niestety muszę sobie odmawiać słodkości, ze względu na ból zęba. W czwartek czeka mnie wizyta u stomatologa, oczywiście idę do polskiej przychodni. Chcę przynajmniej rozumieć co mi jest, po angielsku byłoby dosyć ciężko:P

Fabryka misiów.


Barbie na shoppingu.

Gdzie może być tak tłoczno....


Kolejna barbie.


Jedno z moich ulubionych miejsc w Bham, Victoria Square.


Z wiadomych powodów bardzo podobały mi się jej buty. Słyszałam jak rozmawiała z rodzicami po.... polsku. Powiedziałam jej, że ma ładne buty, aczkolwiek dwa razy mnie nie zrozumiała, tak więc, zapytałam po angielsku "czy zna polski" i kiedy potwierdziła to po raz trzeci powtórzyłam i dopiero wtedy mnie zrozumiała:P



Całkiem pozytywna witryna.

Nie potrafię powiedzieć, ile tu może być boisk :P 

5 komentarzy:

  1. fajna opcja z ta nauka polskiego:)
    a sytuacja z ta dziewczynka i butami bardzo pozytywna(az sie usmiechnelam jak czytalam).
    hahaha Barbie na zakupach ♥

    jak czytam bloga to zazdroszcze Ci tego wyjazdu! no i Twojej otwartosci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. NASZA KOZUSZKO! Ten chłopak.. zazdrościmy :D JAK NIGDY :)kto Wam zrobił zdjęcie? i kto pozwolił się Wam spotykać? Przewidujecie dalszą "naukę"? (na odpowiedź czekamy w kolejnym poście) :)) <3

      Usuń
  2. Karolina, dziękuję, że zaglądasz i zawsze też się uśmiecham kiedy widzę Twój komentarz. To chyba Ty byłaś osobą, która najbardziej zachęcała mnie do wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Dzięki:*

    Drogi P(A)PAJu,
    nie spotykać, a spotkać. Nie wyobrażajcie sobie nie wiadomo co:P Było śmiesznie, ale naprawdę... bez przesady.
    Haha a odpowiedzi udzielam w komentarzu. Buziaki:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My poprosimy post specjalnie dla P(A)PAJka <3 nie zapominaj o Nas ;)

      Usuń
  3. Super że przydarzył ci sie ten murzyn :D Barbi na zakupach <3 <3 hahaha Pozdrawiam Z Brazyli Aś

    OdpowiedzUsuń