czwartek, 17 stycznia 2013

First step on the US

Krótka relacja z moich pierwszych dni za oceanem. Bardzo krótka...

Zanim jednak dotarłam do USA, miałam przesiadkę w Londynie i czułam się po prostu jak `u siebie`. Niestety mój pobyt w Anglii trwał tylko 2 godziny i oczywiście jak to w Wielkiej Brytanii akurat `padało kotami i psami`;) 
Lot do NY był długi i nudny, a po wylądowaniu, kiedy chciałam po prostu wyjść i jak najszybciej poczuć nowojorskie powietrze zatrzymała mnie mega długa kolejka do kontroli, przy której niestety wcale nikt nie był miły:( 
W każdym razie kiedy tylko wyszłam z budynku zobaczyłam samochód policyjny... ten który widziałam milion raz w TV, jednak zobaczenie tego na żywo to coś kompletnie innego!! Oczywiście stał też sznur żółtych taksówek:D Chyba możecie sobie wyobrazić jak bardzo jestem podekscytowana tym, że w końcu tu jestem!!
Wszystko jak na razie zdaję się być rozmiarów XXL od samochodów, po drogi, odległości, parkingi oraz produkty w sklepach. Co parę metrów jest salon/komis samochodowy i oczywiście fast food`ziarnia. Mnóstwo typowych amerykańskich uliczek z charakterystycznymi amerykańskimi domami, przed których często powiewa flaga. Podczas naszych zajęć wbijają nam do głowy jak ważne w US jest bezpieczeństwo.. safety, safety na pierwszym miejscu! 
Trafiłam do grupy, której `opiekunką jest kobieta, która ma męża Polaka, więc czasami usłyszę jakieś `dzień dobry` czy `dziękuję`. Przez pierwsze dni jesteśmy wraz z innymi au pair na campusie pewnego collegu, gdzie chodzimy na zajęcia.  
Jeszcze żaden z moich zegarków nie jest przestawiony na tutejszy czas, więc pod tym względem wciąż `jestem` w Europie, a kiedy pytacie mnie, która u mnie jest godzina to zazwyczaj muszę się kogoś zapytać, bo nie chce mi się liczyć;) Różnica czasowa pomiędzy NY, a Polską wynosi 6 godzin i serio złapanie Was przez Internet jest ciężkie, zawsze patrze na zegarek i myślę sobie, że u nas wszyscy wracają z pracy/szkoły podczas gdy ja mam jeszcze parę ładnych godzin spędzonych `w klasie`. A i zapomniałam dodać, że pomiędzy miejscem gdzie docelowo zmierzam a Polską, różnica czasowa wynosi aż 8 godzin!! 

Ah, relacja miała być bardzo krótka... trochę się rozpisałam, w każdym razie i tak nie miałam zbyt dużo czasu. Dzisiaj jedziemy do NYC, więc to chyba to na co najbardziej czekam!! Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę miasto, aczkolwiek nie nastawiam się na coś `wielkiego`, bo to tylko parę godzin, a co to jest parę godzin w NYC??? 
Aa jutro lecę do mojej host rodziny. 
Ok, już uciekam. 
Lots of love!!




Dwa zdjęcia, które zrobiłam podczas mojego `pobytu` w Anglii.








Podobno nasza `opiekunka` policzyła ile jest rodzajów płatków w tym sklepie.... 128!!!!!!!

XXL

1 komentarz:

  1. Hahaha, wiedziałem, że każdy będzie pytał o czas jak jest w USA, dlatego zrobiłem to samo :D
    Fajnie, że tam jesteś, bo lubię Twój sposób prowadzenia bloga a teraz będziesz miała co opisywać, ale z drugiej strony szkoda, że nie możemy iść na pizzę ;)
    Pozdrawiam, Kurczaczek :D

    OdpowiedzUsuń